Artykuł pochodzi z serwisu: Polski Związek Kolarski
Tour de Pologne 2009:
Rutkiewicz: ''Pojechałem naprawdę super''
Marek Rutkiewicz (Polska-BGŻ) został najwyżej sklasyfikowanym Polakiem podczas piątkowego skróconego etapu z Piwnicznej do Zakopanego. Na 118-kilometrowej trasie Polak prezentował aktywną jazdę, atakując na wzniesieniach i szukając powodzenia w akcjach zaczepnych. Agresywny styl jazdy pozwolił Rutkiewiczowi na zajęcie 4. lokaty na mecie etapu.
Marek Rutkiewicz
Fot. PZKol
Akcje inicjowane przez Rutkiewicza rozpoczęły się w drugiej części etapu, kiedy profil odcinka nabrał charakteru górskiego. Rutkiewicz, jedyny amator w peletonie 65. Tour de Pologne (Marek Rutkiewicz ściga się bowiem bez podpisanego kontraktu zawodowego), zdołał w klasyfikacji generalnej awansować na 13. miejsce.
- Jak oceniasz swój występ podczas szóstego, przedostatniego etapu Tour de Pologne? Jesteś zadowolony z zaprezentowanej przez siebie postawy?
- Czwarte miejsce na piątkowym etapie bardzo mnie zadowala. Z początku myślałem, że jestem trzeci, ale ostatecznie uplasowałem się o pozycję niżej. Przez cały czas wydawało mi się, że z przodu jedzie tylko Jens Voigt. Nie wiedziałem, że przed nami kręci też zawodnik z Columbii. Nie mniej jednak jestem bardzo zadowolony z miejsca na piątkowym odcinku. Myślę, że jest naprawdę super.
- Jaki był plan ekipy na ten mocno skrócony etap?
- Planowaliśmy atakować już od samego startu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że pasywną jazdą nie osiągniemy wysokiej pozycji w klasyfikacji generalnej, na której tak nam zależy. Pokazaliśmy konkurencji, że jesteśmy silni. Takie odskoki z pewnością nieco zmęczyły także rywali. Dodatkowo udało mi się pokazać na ostatniej górze, gdzie zdobyłem punkty do premii górskiej. Nie atakując wjechałbym w dużej grupie 40 kolarzy a to nie pozostawiło by żadnego echa. Chciałem także pokazać się w górach, w których czuje się najlepiej.
- W końcówce po raz kolejny zaatakowałeś. Czy chodziło ci o wypracowanie przewagi sekundowej, która jest ważna z punktu widzenia klasyfikacji generalnej? Jak wyglądała ta końcówka?
- Zaatakowałem na około 6 kilometrów do mety, na wypłaszczeniu już w Zakopanem. Po około kilometrze poszedł za mną Pellizotti i kiedy mnie doszedł wiedziałem, że we dwójkę mamy większą szansę dojazdu do mety. Na końcówce poszedłem z długiego finiszu. Ruszyłem z około 750-ciu metrów. Wiedziałem, że Włoch wystawi mi koło, ale dla mnie najważniejsze były w tym momencie sekundy, które są istotne w klasyfikacji generalnej wyścigu. Nie chciałem także aby doścignął mnie peleton. Bardzo szkoda czwartkowego etapu kiedy straciłem 12 sekund. W tym momencie dałoby mi to miejsce w pierwszej piątce.
- Gdy zaatakował Jens Voigt nie pomyślałeś przez moment, że to dobra okazja aby z tak mocnym zawodnikiem zabrać się w ucieczkę? Nie sądzisz, że przegapiłeś ten decydujący odjazd, który mógł dać ci miejsce w czołowej trójce?
- Nie mogę powiedzieć, że przegapiłem odjazdu Voigta gdyż jego atak był chyba zaskoczeniem dla większości zawodników z peletonu. Mocne tempo zrobiła na czele ekipa CSC, ale nikt nie pomyślał, że chodzi im o przygotowanie pola do akcji dla Niemca. Spojrzeliśmy na zespół Caisse d`Epargne, wierząc, że za chwilę akcja zostanie skasowana. Voigt poszedł jednak tak mocno, że był wręcz nie do dogonienia. Wspólnie z drużyną staraliśmy się prowadzić pościg. Narzuciliśmy mocne tempo, ale nie udało się skutecznie pogonić Niemca. Był zdecydowanie najmocniejszy.
- W sobotę będziemy ścigać się po twoich zaznajomionych stronach. Jest szansa aby na siódmym etapie Marek Rutkiewicz wskoczył do pierwszej dziesiątki?
- Sobotnią trasę znam prawie w stu procentach gdyż większość z niej prowadzi po szosach, na których trenuje. Musze powiedzieć, że nie ma na niej zbytnio terenu, w którym peleton mógłby się porwać. Zobaczymy jak będzie na premiach. Szkoda jest mi, jak już wspomniałem, czwartkowych 12 sekund, które dały by mi duży awans w klasyfikacji generalnej. Niestety bywa i tak. Przegapiłem odjazd i była to moja wina.
- Gdyby trasa piątkowego etapu nie została skrócona, czy twoje szanse na lepszą pozycję w klasyfikacji generalnej byłyby większe?
- Strasznie wykończyła nas pogoda, więc trudno jest mi powiedzieć jakby to było gdybyśmy musieli rywalizować na dystansie 200 kilometrów. Myślę jednak, że dobrze się stało, że organizatorzy skrócili trasę. Z tą straszliwą pogodą walczymy już od kilku dni, więc z drugiej strony cieszymy się, że było tak krótko no i że w sobotę czeka nas już niecałe 150 kilometrów.
- Widać było, że na podjazdach czujesz się bardzo dobrze. Nie był to chyba najtrudniejszy odcinek i właściwie to pogoda stanowiła największy problem?
- Zdecydowanie najgorsza była pogoda. Ulewa i zimno. Podjazdy w sumie nie były zbyt ciężkie, ale warunki atmosferyczne spowodowały, że jechało się na nich dużo trudniej. Pomimo skróconego dystansu odcinek dało się odczuć.
- Piotr Wadecki selekcjoner kadry narodowej powiedział, że jesteś pewnym kandydatem na wyjazd na zbliżające się mistrzostwa świata. Spodziewałeś się takiej decyzji?
- Warunkiem wyjazdu na mistrzostwa świata był dobry występ na Tour de Pologne. Mój wyjazd nie jest jeszcze pewnikiem. Oprócz dobrej postawy na wyścigu do wyjazdu potrzebna jest także pełnia zdrowia. Nie mogę się rozchorować, wtedy musiałbym ustąpić miejsca osobie, która bez żadnych kłopotów mogłaby reprezentować nasz kraj w wyścigu w Varese. Tego zagwarantować nie mogę.
Źródło: "tdp2008.pl"
drukuj
Design by: Serwis Sportowy s24.pl