belka gorna
Wtorek,   1 Września 2009 Włoszczowska: ''wyścig drużynowy poszedł nam fatalnie'' - Całkowicie szczerze i z pokorą musimy przyznać, że wyścig drużynowy poszedł nam fatalnie - skomentowała wyścig sztafet podczas MŚ MTB w Australii Maja Włoszczowska.

Maja Włoszczowska Maja Włoszczowska Fot. PZKol

- Zajęliśmy 11. miejsce, które jest nie tylko poniżej naszych oczekiwań, ale i możliwości. Wszystkiemu winien pech, który dopadł Marcina niedługo po starcie. Zaczepił się on z innym zawodnikiem co skończyło się kraksą. A ta tuż po starcie oznacza w praktyce koniec rywalizacji, gdyż na kamienistym, wąskim podjeździe nie ma kompletnie gdzie wyprzedzać, o czym miałam okazję się później sama przekonać. Nie ma jednak co gdybać jak by nam poszło, widać tak miało być... Tylko nie wiem czemu, bo ta drużyna naprawdę zasłużyła ciężką pracą na sukces. Widać trzeba jeszcze na niego poczekać - pisze wicemistrzyni olimpijska na swojej stronie internetowej.

- Jeśli chodzi o moją jazdę, to mam teraz bardzo mieszane uczucia. Ze startu jechało mi się rewelacyjnie. Momentalnie dogoniłam startujące przede mną trzy kobiety, które udało mi się wyprzedzić jeszcze przed zwężeniem. Szybko "doleciałam" także Czeszkę, która wystartowała 45 sekund przede mną. I od tej pory miałam same problemy... Przez dłuższy czas nie było kompletnie miejsca na wyprzedzanie, a moja południowa rywalka niestety potykała się niemal na każdym możliwym kamieniu, przez co ja także musiałam zsiadać z roweru. Gdy wreszcie udało mi się ją wyminąć chciałam natychmiast odrobić straty i przeszarżowałam na zjeździe co skończyło się bolesnym upadkiem i stłuczeniem uda. Wówczas Czeszka znów znalazła się przede mną i problem zaczął się od początku... Oj, dużo mnie dziś nerwów ta jazda kosztowała.

- Analizując czasy okrążeń stwierdzam, że i tak nieźle pojechałam. Na piekielnych manewrach straciłam przynajmniej 30 sekund, jak nie minutę, tymczasem do najlepszej kobiety - Catherine Pendrel miałam 40 sekund, a warto zauważyć, że zarówno ona, jak i inne dziewczyny jadące na czołowych miejscach miały przed sobą pustą trasę, a w najgorszym przypadku dobrych technicznie zawodników. Nie mniej jednak na sobotę zapowiada się niesamowicie ciężka walka, gdyż wszystkie faworytki uzyskały dziś bardzo zbliżone czasy, a jeszcze kilka (Byberg, Fulllana) nie startowało...

- Tak czy inaczej wierzę, że w sobotę będzie dobrze. Moim jedynym zmartwieniem jest w tej chwili jak najszybsze zlikwidowanie krwiaków, których nabawiłam się podczas upadku, aby moje mięśnie mogły w 100% pracować podczas wyścigu. Jak dobrze, że jest z nami Super Mario, czyli nasz niezastąpiony masażysta Mariusz Rajzer... - zakończyła Maja Włoszczowska.
Źródło:  "majawloszczowska.pl"      
drukuj wyślij
belka dolna
Polski Związek Kolarski

ul. Andrzeja 1; 05-800 Pruszków
tel.: +48 (22) 738-83-80/81, fax: +48 (22) 738-83-90
szkolenie: (22) 738-83-84/88/89; księgowość: (22) 738-83-86
e-mail: biuro@pzkol.pl

design by: Serwis sportowy s24.pl